*Uwaga! Recenzja nie jest sponsorowana, jest w 100% obiektywna gdyż nabyłam produkty na własną rękę.


Moje włosy są raczej rzadkie i cienkie, mają tendencję do "przyklapnięcia". Podsumowując - bardzo ciężko wydobyć z nich objętość. Jako, że często nie mam czasu na modelowanie ich okragłą szczotką, polegam na na dedykowanych produktach.
Ostatnio miałam okazję przetestować dwa produkty.

Pierwszy, Schwarzkopf Essence Ultime Biotin + Volume,  dorwałam na promocji w Rossmannie za około 16 zł. Cena regularna o ile dobrze pamiętam to 22 z końcówką. Co mogę o nim powiedzieć? To, że absolutnie się NIE sprawdził. Efektu uniesienia nie zauważyłam, wręcz przeciwnie, włosy wydawały się obciążone, lekko tłuste. Do tego konsystencja nie sprzyjała aplikacji - większość produktu zostawała w miejscu od którego rozpoczęłam nakładanie.

Wczoraj w drogeri Superpharm podczas dni Lifestyle udało mi się zakupić za niecałe 15 zł produkt z nowej serii Dove. Miałam go na oku od kiedy Anwen, moja włosowa guru zamieściła pozytywną opinię innego, niestety niedostępnego w Polsce produktu z serii o podobnym działaniu.
Na szczęście tym razem był to strzał w dziesiątkę.

Pierwsze co mnie urzekło to fajny jabłkowy zapach, nie chemiczny, ale bardzo naturalny.
Mgiełka bardzo dobrze spełnia swoją funkcję, zarówno zastosowana na mokre jak i suche włosy nadaję im widoczną objętość i usztywnia, lekko odświeża fryzurę. Efekt nie jest przesadzony, raczej naturalny.  Jedynym minusem jest jego krótkotrwałość, włosy po kilku godzinach wracają do poprzedniego stanu i zabieg trzeba poprawić. Poniżej zamieszczam zdjęcie po użyciu w ciągu dnia. Drugie zdjęcie natomiast przedstawia efekt po nałożeniu "na mokro" i wysuszeniu suszarką, a ostatnie włosy po użyciu produktu Schwarzkopf.